Stałam w
swoim pokoju, w samej bieliźnie, przed wielkim lustrem w mojej szafie. Przyglądałam
się swojemu odbiciu w zażenowaniu. Wpatrywałam się właściwie w jeden punkt,
jakbym chciała go wypalić wzrokiem. Cholerny przeklęty tatuaż, wzdłuż moich
żeber. Miałam go pół roku, i od tamtej pory przeklinam dzień w których go
zrobiłam. Chciałam wydrapać ten kawałek skóry, ten przeklęty napis. Chciałam go
zakryć kolejnym tatuażem, ale nie było mnie na niego stać. Co odłożyłam parę
grosza, trzeba było na coś wydać, coś zawsze było ważniejsze. Niedługo miałam
bal maturalny, kolejne wydatki. Nie mogłam mamy poprosić o pieniądze na tatuaż,
nawet nie wiedziała o tym. Chyba by mnie zabiła. Spojrzałam na zegarek.
Zaklęłam. Była już 7:30. Ubrałam się pośpiesznie, zbiegłam schodami na dół.
Droga do szkoły zajęła mi jak zwykle na piechotę około 15minut.
Stałam przy
szafce szkolnej, szukając książki od matematyki, którą zaraz miałam mieć. Ktoś
złapał mnie delikatnie w talii i szepnął do ucha:
-Cześć.- od razu
poznałam ten ciepły męski głos.
-Cześć, Maciek.-
odwróciłam się do chłopaka.
-Co masz teraz?-
spytał, uśmiechając się zniewalająco.
-Matematykę. A ty?-
też próbowałam się tak uśmiechnąć, ale pewnie mi nie wyszło.
-Zawodowe.-
powiedział.
Maciej chodził do klasy o kierunku samochodowym, ja o
kierunku ekonomii. Średnio dawałam sobie radę, ale jakoś szło. Dotarłam już do
czwartej klasy niedługo był koniec pierwszego semestru.
-Masz czas po
szkole?- spytał poprawiając sobie plecak.
-Dla ciebie zawsze.-
powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Kończysz o 14.25.-
pamiętał.- Ja też, więc spotkamy się tu pod twoją szafką, ok.?
-Jasne.- cmoknął
mnie w usta i poszedł puszczając mi oczko.
Z Maćkiem chodziłam dopiero od niedawna. Nigdy nie należałam
do tych dziewczyn, które dokładnie pamiętały kiedy był pierwszy pocałunek i
takie tam. Nie dlatego, że mi nie zależało.. Dokładnie pamiętam jak to było.
Ale nie pamiętam kiedy. Znaliśmy się długo, jeszcze wtedy jak chodziłam z
Patrykiem.
-Hej, ptaszyno!-
oderwałam wzrok od pleców Maćka, który stał daleko, gdzieś z kolegami.
Spojrzałam na moją przyjaciółkę.
-Hej. Co tam?
-Co u mnie? Serio?
Nic, ale widzę, że ty kwitniesz.. Gapisz się tak na niego. Hmm, wyglądasz tak
słodko, inaczej. Jakbyście już..- ona jest niemożliwa.
-Nie z nim jeszcze
nie tego.
-Kurde! Ja bym się z
nim bzyknęła od razu.- oblizała usta.
-Za późno jest mój.
-No! I tak trzymaj.
Twój i go nikomu nie oddawaj. A tak serio, to kiedy zamierzacie się bzyknąć,
będę spała spokojniej.
-Co?- pytam
zdziwiona. –Jesteś nienormalna.
-Tak, wiem. Jak się
z nim tego, to masz mi wszystko opowiedzieć. Ciekawi mnie jaki jest w łóżku.
Chodził kiedyś z Klaudią, ale jej chyba nie bzykała. Trwało to z tydzień
i..Kurde sorry, po co ja to gadam.
-Właśnie.-
odwróciłam się od niej i szłam w kierunku Sali matematycznej.
-Nie obraziłaś się?
-Nie. –odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Mam matmę z Helgą.
-Ulala, jak ja się cieszę, że już w pierwszej klasie w drugim tygodniu
szkoły, zmieniłam kierunek.
W trzeciej gimnazjum, chciałyśmy
chodzić nadal to tej samej szkoły i klasy. Złożyłyśmy papiery na ekonomię.
Dyskutowałyśmy nad kierunkami długo i to zdawał się dobrym pomysłem. Ale
Patrycja zrezygnowała już na samym starcie, przeniosła się do klasy
fryzjerskiej.
-Olka! Zaczekaj.- zatrzymałam się przed Patrycją.- Życz mi powodzenia,
mam sprawdzian z chemii.- wybuchłam śmiechem, miała rozszerzoną chemię, której
nienawidziła. Zawsze chciała, żebym życzyła jej powodzenia.
-Życzę ci szczęścia.
-Łee, jakoś przekonująco bardziej to powiedz. Ostatnio jak tak
powiedziałaś dostałam tylko dwóje!
-Mnie oskarżasz o to? Nie uczyłaś się to nasz.
Po szkole pojechaliśmy do Maćka,
czego cholernie się bałam. Przecież mam już 19 lat, doskonale wiem co to
oznacza. Było miło, fajnie. Robiło się ciemno, leżeliśmy w jego łóżku oglądając
film z laptopa. Była to jakaś komedia. Ku mojemu szczęściu, Maciek trzymał ręce
przy sobie. Leżeliśmy na brzuchach z podpartymi rękami. Z obawą patrzyłam, jak
film się zbliżał ku końcowi. Przelotnie spojrzałam na Maćka, kurde dała bym
wszystko by wiedzieć o czym on teraz myśli. Mam nadzieje, że nie o nagiej mnie.
Na laptopie leciały już napisy końcowe. Zaklęłam w duchu.
-Podobał ci się film?- spytał. Czy mi się podobał? Cholera! Nawet nie
wiedziałam o czym był.
-Tak.- powiedziałam, a on zamknął laptopa, odłożył go gdzieś dalej i
położył się na plecach. Przez moment patrzył w sufit, potem przeniósł wzrok na
mnie. Cholera! Dobrze, że w pokoju panował półmrok, może jest szansa, że nie
zauważył jak się rumienie.
-To to teraz?- położył się na boku.
Podwójna cholera!
-Jesteś może głodna czy cos?- spytał, głaszcząc nie po policzku.
Potrójna cholera!
-Hm?- przysunął się bliżej i musną nosem mój policzek.
Poczwórna cholera!
-Trochę zgłodniałam.- powiedziałam co nie było w ogólne zgodne z prawdą.
Jak w takiej chwili mogłam myśleć o jedzeniu? Chciałam trochę ochłonąć, by
poszedł do kuchni i coś przyniósł. Byle co, byle gdzie, aby na chwilę się
odsunął.
-Ok., zaraz wracam.- wstał i wyszedł z pokoju.
Oh, niebiosa mnie wysłuchały.
Odetchnęłam z ulgą, gdy usłyszałam, że tłucze się w kuchni. Położyłam się na
plecy i się rozciągnęłam. Poczułam, że zawadziłam o coś nogą i chyba to coś
spadło. Podniosłam się i zauważyłam, że zrzuciłam jego portfel z szafki nocnej.
Chciałam go położyć na miejsce, lecz gdy tylko go podniosłam, wypadły z niego
prezerwatywy. W tym momencie, mój mózg przestał racjonalnie myśleć. Zerwałam
się szybo na równe nogi. Cholera! Cholera! Która to już była cholera? Nie
miałam pojęcie.
Uciekaj. Usłyszałam mały cichy
głosik w głowie.
Dobra!
W tym momencie wszedł Maciek.
-Sorry, Ola. Ale moja lodówka nie przedstawia nic ciekawego, jedyne co
mogę ci zaoferować to kanapki.-położyła talerz z kanapkami na łóżko.- A co ty
już wychodzisz?
Nawet nie zauważyłam kiedy się
ubrałam. Spojrzał na moją dłoń w której miałam, nadal zapakowana prezerwatywę.
To zasługiwało nie na cholerę, a na: kurwa mać!
-Wiesz co.. Już nie jestem głodna. Sorry.- położyłam prezerwatywę na
łóżku.- I tak właściwie, to już idę, przepraszam.. A i mam okres, także i tak..
No nieważne. Musze lecieć pa.- zostawiłam go w szoku.
Jasna cholera! Serio ja
powiedziałam, że mam okres? Nie mogłam wymyśleć czegoś w stylu: Jak byłeś w
kuchni mama dzwoniła i muszę iść.
Dlaczego ja jestem, aż taka głupia?
Następny dzień będzie porażką!
Wiedziałam to. Już nawet nie miałam czasu na narzekanie, nad moim paskudnych
tatuażem. Bałam się iść do szkoły. Strasznie się bałam. Właśnie do niej
weszłam. Od razu zaczepił mnie Maciek.
-Hej możemy pogadać?
-Hm.- jaka ja dziś rozmowna.
-Możemy się urwać z pierwszej lekcji?- spytał.
Miałam mieć niemiecki, którego
nie lubiła, ale wolałam być na nim. Niż 45minuta gadać z Maćkiem o moim
żenującym zachowaniu. Zrobił taką skruszoną minę, że nie wiem czemu, ale się
zgodziłam, znów inteligentnie odpowiadając:
-Hm.
Udaliśmy się w kierunku parkingu,
do jego samochodu. Wsiedliśmy, czekałam. Czekałam, aż coś powie.
-Powiesz coś w końcu?- hm nie wystarczy? Miałam zamiar przemróczeć całe
45 minut.
-Co mam mówić?- bardzo głupie pytanie.
-Co się wczoraj stało? Zrobiłem coś nie tak?- patrzyła przed siebie.
-Nie.- to była prawda, nie jego winna, że jesteś inna.
-To co się stało? Przestraszyłaś się? Może to zabrzmi dobrze, ale zawsze
mam prezerwatywy w portfelu.- fakt nie zabrzmiało dobrze.- To nie oznaczało..
To znaczy nie chciałem, ze byś pomyślała, że specjalnie zabrałem cię do mojego
domu, by uprawiać z tobą seks.- oh, dziękuje, że nie powiedział bzykać.- Nie
żebym w ogóle nie chciał, ale nie ma pośpiechu..
-Mhm.- znowu szalenie inteligentna odpowiedź.
-Ale nic się między nami nie popsuło? Prawda?
-Ok.
-Jezu zwariuje. Powiedz mi coś więcej. Nie jestem dobry w czytaniu
kobiet. Nie wiem co myślisz, a cholernie chciałbym to wiedzieć.- chyba byś nie
wolał.
-Jest ok., porządku. Zachowałam się trochę dziwnie i mi głupio. Ale jest
już wszystko ok.
-Na pewno?
-Tak.- powiedziałam, sama nie będąc o tym do końca przekonana.
Po lekcjach wpadła do mnie
Patrycja, której dziś nie było w szkole. Siedziałyśmy w moim pokoju,
opowiedziałam jej tą żenującą sytuację.
-Ale w czym problem? Przecież nie jesteś dziewicą. Jakbyś była to ja
rozumiem, strach i w ogóle.-powiedziała Patrycja sięgając ręką do paczki
leysów, wyjmując chipsa i wkładając go sobie buzi.
-Nie mogę.
-Co? Bzykać się? Jezu, nie można tak. Chcesz z nim być i w ogóle się nie
bzykać? Tylko błagam nie wyjedź mi tu z tekstem: Seks tylko po ślubie.
-Po prostu nie mogę, jeszcze nie teraz.. Muszę mu coś wyjaśnić..
-Co tu jest wyjaśniać?
-Boję się przed nim rozebrać..
-Haha! Co? A co seks z Patrykiem uprawiałaś w ubraniu?!
-Jeny, nie! Normalnie!
-No to o co ci chodzi? Coś z tobą nie tak? Masz jedną pierś czy co?
Nie wytrzymałam, nigdy jej tego
nie mówiłam. Ale teraz jej to pokaże. Zaczęłam zdejmować bluzkę.
-Hola, hola! Wiem, że masz dwie piersi, żartow..- urwała, kiedy zdjęłam
bluzkę i pokazałam jej ten okropny tatuaż.
-To dlatego boję się rozerwać.
-Jezu.. Ile ty go już masz? Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam? Jest
całkiem spory.. Jak ja go nie zauważyłam? I dlaczego do kurwy nędzy jest taki
paskudny?- kocham ją za to, że podzieliła moje zdanie.
-Musisz go usunąć.- powiedziała.
-Chciałam go przykryć innym. Bo usunięcie, będzie widać, już prawie do
końca życie będę miała bliznę z napisem: Patryk.
-To zamaluj w cholerę.
-A masz kasę mi pożyczyć?
-Kurde.. Ale ty musisz go mieć..- zaczęła coś liczyć, poddała się i
zapytała: -Ile ty go masz?
-Pół roku..
-Pół roku? Jak to?!- zerwała się z łóżka na równe nogi.- Pojebało cię?!
Przecież właśnie wtedy zerwaliście z Patrykiem! Teraz będziesz sobie tatuowała
imona swoich ex?
-Jasne, że nie. Zrobiłam go sobie, ledwo co zdążył się zagoić i wtedy
Patryk zadzwonił do mnie, że to koniec. Miałam mu pokazać jak się zagoi.
-Aha, jennny tak mi przykro. Ale to nie zmienia faktu, że tatuowanie
sobie imion chłopaków jest totalnym debilizmem. I to jest niezły powód na twoją
niekorzyść bym cię oddała do psychiatryka. Przecież z facetami nigdy nic nie
wiadomo. My mamy dopiero po 19 lat.. Nie przyszło ci do głowy, że to takie
pierwsze zaloty?- ha! Teraz to i ja byłam mądra, ale wtedy.
-Wiem to było takie głupie.. Jak sobie przypomnę, matko! Wzięłam kasę
którą dostałam na osiemnastkę i zrobiłam. Od tamtej pory przeklinam ten dzień
bez przerwy, uwierz mi.
-Wierze.
CDN..
"Sprzed" nie "z przed"
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń