wtorek, 10 maja 2016

1.Głupota sprzed lat.

            Stałam w swoim pokoju, w samej bieliźnie, przed wielkim lustrem w mojej szafie. Przyglądałam się swojemu odbiciu w zażenowaniu. Wpatrywałam się właściwie w jeden punkt, jakbym chciała go wypalić wzrokiem. Cholerny przeklęty tatuaż, wzdłuż moich żeber. Miałam go pół roku, i od tamtej pory przeklinam dzień w których go zrobiłam. Chciałam wydrapać ten kawałek skóry, ten przeklęty napis. Chciałam go zakryć kolejnym tatuażem, ale nie było mnie na niego stać. Co odłożyłam parę grosza, trzeba było na coś wydać, coś zawsze było ważniejsze. Niedługo miałam bal maturalny, kolejne wydatki. Nie mogłam mamy poprosić o pieniądze na tatuaż, nawet nie wiedziała o tym. Chyba by mnie zabiła. Spojrzałam na zegarek. Zaklęłam. Była już 7:30. Ubrałam się pośpiesznie, zbiegłam schodami na dół. Droga do szkoły zajęła mi jak zwykle na piechotę około 15minut.
            Stałam przy szafce szkolnej, szukając książki od matematyki, którą zaraz miałam mieć. Ktoś złapał mnie delikatnie w talii i szepnął do ucha:
  -Cześć.- od razu poznałam ten ciepły męski głos.
  -Cześć, Maciek.- odwróciłam się do chłopaka.
  -Co masz teraz?- spytał, uśmiechając się zniewalająco.
  -Matematykę. A ty?- też próbowałam się tak uśmiechnąć, ale pewnie mi nie wyszło.
  -Zawodowe.- powiedział.
Maciej chodził do klasy o kierunku samochodowym, ja o kierunku ekonomii. Średnio dawałam sobie radę, ale jakoś szło. Dotarłam już do czwartej klasy niedługo był koniec pierwszego semestru.
  -Masz czas po szkole?- spytał poprawiając sobie plecak.
  -Dla ciebie zawsze.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
  -Kończysz o 14.25.- pamiętał.- Ja też, więc spotkamy się tu pod twoją szafką, ok.?
  -Jasne.- cmoknął mnie w usta i poszedł puszczając mi oczko.
Z Maćkiem chodziłam dopiero od niedawna. Nigdy nie należałam do tych dziewczyn, które dokładnie pamiętały kiedy był pierwszy pocałunek i takie tam. Nie dlatego, że mi nie zależało.. Dokładnie pamiętam jak to było. Ale nie pamiętam kiedy. Znaliśmy się długo, jeszcze wtedy jak chodziłam z Patrykiem.
  -Hej, ptaszyno!- oderwałam wzrok od pleców Maćka, który stał daleko, gdzieś z kolegami. Spojrzałam na moją przyjaciółkę.
  -Hej. Co tam?
  -Co u mnie? Serio? Nic, ale widzę, że ty kwitniesz.. Gapisz się tak na niego. Hmm, wyglądasz tak słodko, inaczej. Jakbyście już..- ona jest niemożliwa.
  -Nie z nim jeszcze nie tego.
  -Kurde! Ja bym się z nim bzyknęła od razu.- oblizała usta.
  -Za późno jest mój.
  -No! I tak trzymaj. Twój i go nikomu nie oddawaj. A tak serio, to kiedy zamierzacie się bzyknąć, będę spała spokojniej.
  -Co?- pytam zdziwiona. –Jesteś nienormalna.
  -Tak, wiem. Jak się z nim tego, to masz mi wszystko opowiedzieć. Ciekawi mnie jaki jest w łóżku. Chodził kiedyś z Klaudią, ale jej chyba nie bzykała. Trwało to z tydzień i..Kurde sorry, po co ja to gadam.
  -Właśnie.- odwróciłam się od niej i szłam w kierunku Sali matematycznej.
  -Nie obraziłaś się?
  -Nie. –odpowiedziałam zgodnie z prawdą.- Mam matmę z Helgą.
  -Ulala, jak ja się cieszę, że już w pierwszej klasie w drugim tygodniu szkoły, zmieniłam kierunek.
W trzeciej gimnazjum, chciałyśmy chodzić nadal to tej samej szkoły i klasy. Złożyłyśmy papiery na ekonomię. Dyskutowałyśmy nad kierunkami długo i to zdawał się dobrym pomysłem. Ale Patrycja zrezygnowała już na samym starcie, przeniosła się do klasy fryzjerskiej.
  -Olka! Zaczekaj.- zatrzymałam się przed Patrycją.- Życz mi powodzenia, mam sprawdzian z chemii.- wybuchłam śmiechem, miała rozszerzoną chemię, której nienawidziła. Zawsze chciała, żebym życzyła jej powodzenia.
  -Życzę ci szczęścia.
  -Łee, jakoś przekonująco bardziej to powiedz. Ostatnio jak tak powiedziałaś dostałam tylko dwóje!
  -Mnie oskarżasz o to? Nie uczyłaś się to nasz.
            Po szkole pojechaliśmy do Maćka, czego cholernie się bałam. Przecież mam już 19 lat, doskonale wiem co to oznacza. Było miło, fajnie. Robiło się ciemno, leżeliśmy w jego łóżku oglądając film z laptopa. Była to jakaś komedia. Ku mojemu szczęściu, Maciek trzymał ręce przy sobie. Leżeliśmy na brzuchach z podpartymi rękami. Z obawą patrzyłam, jak film się zbliżał ku końcowi. Przelotnie spojrzałam na Maćka, kurde dała bym wszystko by wiedzieć o czym on teraz myśli. Mam nadzieje, że nie o nagiej mnie. Na laptopie leciały już napisy końcowe. Zaklęłam w duchu.
  -Podobał ci się film?- spytał. Czy mi się podobał? Cholera! Nawet nie wiedziałam o czym był.
  -Tak.- powiedziałam, a on zamknął laptopa, odłożył go gdzieś dalej i położył się na plecach. Przez moment patrzył w sufit, potem przeniósł wzrok na mnie. Cholera! Dobrze, że w pokoju panował półmrok, może jest szansa, że nie zauważył jak się rumienie.
  -To to teraz?- położył się na boku.
Podwójna cholera!
  -Jesteś może głodna czy cos?- spytał, głaszcząc nie po policzku.
Potrójna cholera!
  -Hm?- przysunął się bliżej i musną nosem mój policzek.
Poczwórna cholera!
  -Trochę zgłodniałam.- powiedziałam co nie było w ogólne zgodne z prawdą. Jak w takiej chwili mogłam myśleć o jedzeniu? Chciałam trochę ochłonąć, by poszedł do kuchni i coś przyniósł. Byle co, byle gdzie, aby na chwilę się odsunął.
  -Ok., zaraz wracam.- wstał i wyszedł z pokoju.
Oh, niebiosa mnie wysłuchały. Odetchnęłam z ulgą, gdy usłyszałam, że tłucze się w kuchni. Położyłam się na plecy i się rozciągnęłam. Poczułam, że zawadziłam o coś nogą i chyba to coś spadło. Podniosłam się i zauważyłam, że zrzuciłam jego portfel z szafki nocnej. Chciałam go położyć na miejsce, lecz gdy tylko go podniosłam, wypadły z niego prezerwatywy. W tym momencie, mój mózg przestał racjonalnie myśleć. Zerwałam się szybo na równe nogi. Cholera! Cholera! Która to już była cholera? Nie miałam pojęcie.
Uciekaj. Usłyszałam mały cichy głosik w głowie.
Dobra!
W tym momencie wszedł Maciek.
  -Sorry, Ola. Ale moja lodówka nie przedstawia nic ciekawego, jedyne co mogę ci zaoferować to kanapki.-położyła talerz z kanapkami na łóżko.- A co ty już wychodzisz?
Nawet nie zauważyłam kiedy się ubrałam. Spojrzał na moją dłoń w której miałam, nadal zapakowana prezerwatywę. To zasługiwało nie na cholerę, a na: kurwa mać!
  -Wiesz co.. Już nie jestem głodna. Sorry.- położyłam prezerwatywę na łóżku.- I tak właściwie, to już idę, przepraszam.. A i mam okres, także i tak.. No nieważne. Musze lecieć pa.- zostawiłam go w szoku.
Jasna cholera! Serio ja powiedziałam, że mam okres? Nie mogłam wymyśleć czegoś w stylu: Jak byłeś w kuchni mama dzwoniła i muszę iść.
Dlaczego ja jestem, aż taka głupia?
            Następny dzień będzie porażką! Wiedziałam to. Już nawet nie miałam czasu na narzekanie, nad moim paskudnych tatuażem. Bałam się iść do szkoły. Strasznie się bałam. Właśnie do niej weszłam. Od razu zaczepił mnie Maciek.
  -Hej możemy pogadać?
  -Hm.- jaka ja dziś rozmowna.
  -Możemy się urwać z pierwszej lekcji?- spytał.
Miałam mieć niemiecki, którego nie lubiła, ale wolałam być na nim. Niż 45minuta gadać z Maćkiem o moim żenującym zachowaniu. Zrobił taką skruszoną minę, że nie wiem czemu, ale się zgodziłam, znów inteligentnie odpowiadając:
  -Hm.
Udaliśmy się w kierunku parkingu, do jego samochodu. Wsiedliśmy, czekałam. Czekałam, aż coś powie.
  -Powiesz coś w końcu?- hm nie wystarczy? Miałam zamiar przemróczeć całe 45 minut.
  -Co mam mówić?- bardzo głupie pytanie.
  -Co się wczoraj stało? Zrobiłem coś nie tak?- patrzyła przed siebie.
  -Nie.- to była prawda, nie jego winna, że jesteś inna.
  -To co się stało? Przestraszyłaś się? Może to zabrzmi dobrze, ale zawsze mam prezerwatywy w portfelu.- fakt nie zabrzmiało dobrze.- To nie oznaczało.. To znaczy nie chciałem, ze byś pomyślała, że specjalnie zabrałem cię do mojego domu, by uprawiać z tobą seks.- oh, dziękuje, że nie powiedział bzykać.- Nie żebym w ogóle nie chciał, ale nie ma pośpiechu..
  -Mhm.- znowu szalenie inteligentna odpowiedź.
  -Ale nic się między nami nie popsuło? Prawda?
  -Ok.
  -Jezu zwariuje. Powiedz mi coś więcej. Nie jestem dobry w czytaniu kobiet. Nie wiem co myślisz, a cholernie chciałbym to wiedzieć.- chyba byś nie wolał.
  -Jest ok., porządku. Zachowałam się trochę dziwnie i mi głupio. Ale jest już wszystko ok.
  -Na pewno?
  -Tak.- powiedziałam, sama nie będąc o tym do końca przekonana.
            Po lekcjach wpadła do mnie Patrycja, której dziś nie było w szkole. Siedziałyśmy w moim pokoju, opowiedziałam jej tą żenującą sytuację.
  -Ale w czym problem? Przecież nie jesteś dziewicą. Jakbyś była to ja rozumiem, strach i w ogóle.-powiedziała Patrycja sięgając ręką do paczki leysów, wyjmując chipsa i wkładając go sobie buzi.
  -Nie mogę.
  -Co? Bzykać się? Jezu, nie można tak. Chcesz z nim być i w ogóle się nie bzykać? Tylko błagam nie wyjedź mi tu z tekstem: Seks tylko po ślubie.
  -Po prostu nie mogę, jeszcze nie teraz.. Muszę mu coś wyjaśnić..
  -Co tu jest wyjaśniać?
  -Boję się przed nim rozebrać..
  -Haha! Co? A co seks z Patrykiem uprawiałaś w ubraniu?!
  -Jeny, nie! Normalnie!
  -No to o co ci chodzi? Coś z tobą nie tak? Masz jedną pierś czy co?
Nie wytrzymałam, nigdy jej tego nie mówiłam. Ale teraz jej to pokaże. Zaczęłam zdejmować bluzkę.
  -Hola, hola! Wiem, że masz dwie piersi, żartow..- urwała, kiedy zdjęłam bluzkę i pokazałam jej ten okropny tatuaż.
  -To dlatego boję się rozerwać.
  -Jezu.. Ile ty go już masz? Dlaczego ja nic o tym nie wiedziałam? Jest całkiem spory.. Jak ja go nie zauważyłam? I dlaczego do kurwy nędzy jest taki paskudny?- kocham ją za to, że podzieliła moje zdanie.
  -Musisz go usunąć.- powiedziała.
  -Chciałam go przykryć innym. Bo usunięcie, będzie widać, już prawie do końca życie będę miała bliznę z napisem: Patryk.
  -To zamaluj w cholerę.
  -A masz kasę mi pożyczyć?
  -Kurde.. Ale ty musisz go mieć..- zaczęła coś liczyć, poddała się i zapytała: -Ile ty go masz?
  -Pół roku..
  -Pół roku? Jak to?!- zerwała się z łóżka na równe nogi.- Pojebało cię?! Przecież właśnie wtedy zerwaliście z Patrykiem! Teraz będziesz sobie tatuowała imona swoich ex?
  -Jasne, że nie. Zrobiłam go sobie, ledwo co zdążył się zagoić i wtedy Patryk zadzwonił do mnie, że to koniec. Miałam mu pokazać jak się zagoi.
  -Aha, jennny tak mi przykro. Ale to nie zmienia faktu, że tatuowanie sobie imion chłopaków jest totalnym debilizmem. I to jest niezły powód na twoją niekorzyść bym cię oddała do psychiatryka. Przecież z facetami nigdy nic nie wiadomo. My mamy dopiero po 19 lat.. Nie przyszło ci do głowy, że to takie pierwsze zaloty?- ha! Teraz to i ja byłam mądra, ale wtedy.
  -Wiem to było takie głupie.. Jak sobie przypomnę, matko! Wzięłam kasę którą dostałam na osiemnastkę i zrobiłam. Od tamtej pory przeklinam ten dzień bez przerwy, uwierz mi.
  -Wierze. 


CDN..


2 komentarze: